100 lat temu za Lwowem..
2015-03-23 14:50:56
Urodziła się 25 marca 1915 r. w Żupaniu, w rejonie skolskim obwodu lwowskiego - za czasów II Rzeczypospolitej - w Polsce. Pani Maria Lechowska, obecnie oficjalnie mieszkanka Trzebienic, gdzie jest zameldowana na stałe, na co dzień mieszkająca w Wolbromiu, u córki, która się nią opiekuje, obchodziła dziś swoje setne urodziny. Życzenia składali Jubilatce burmistrz Adam Zielnik, zastępca kierownika USC w Wolbromiu Agnieszka Gołembiowska-Karoń, przedstawiciele władz gminy Gołcza oraz ZUS-u.
Bardzo wcześnie, bo już w wieku 9 lat musiała wywędrować z domu za pracą. Wielodzietna rodzina (Maria miała trzech braci i cztery siostry) nie była w stanie wykarmić wszystkich, dlatego, gdy trafiła się okazja, mała Marysia, sama będąc dzieckiem, poszła na służbę do Warszawy, gdzie została „opiekunką do dzieci”. Po wybuchu wojny, kiedy ranni polscy żołnierze zaczęli trafiać do stołecznych szpitali pracowała jako sanitariuszka…
Wkrótce po wybuchu wojny, 19 września 1939 r. w bitwie nad Bzurą został ranny Prokop Lechowsky z Czeremoszni w rejonie złoczowskim obwodu lwowskiego, który trafił do szpitala w Warszawie. Dwie „pokrewne dusze” spod Lwowa szybko odnalazły się i wkrótce pokochały. Wojenny ślub wzięli w warszawskim kościele św. Anny 8 czerwca 1941 r. Wspólnie przetrwali w okupowanej stolicy czas do powstania warszawskiego, które obojgu udało się przeżyć. Po powstaniu, jak bardzo wielu warszawiaków, zostali wywiezieni na południe i trafili do Wolbromia, gdzie przebywali jakiś czas, mieszkając u rodziny Gajosów. Następnie wysiedlono ich do Mostku, skąd mąż pani Marii Prokop wędrował po okolicy w poszukiwaniu pracy. Udało się podobnie jak z żoną, znowu przypadkiem trafił na „swoich” – zarządcą w „pegieerze” Trzebienicach był krajan ze wschodu, który się ulitował i dał pracę.
Nie było łatwo, praca w PGR nie była dobrze płatna. Często jedyną zapłatą za pracę były potrzebne rodzinie do przeżycia produkty żywnościowe, a często trzeba było jeszcze za nie dopłacać. Dlatego pani Maria nie tylko zajmowała się dziećmi – dwiema córkami i synem, ale również ciężko pracowała, wynajmując się do pomocy u bogatszych gospodarzy.
Na stare lata, po śmierci męża zabrała ją do siebie córka Zofia, która mieszka w Wolbromiu. Dziś pani Maria niewiele mówi, choć jest stosunkowo sprawna fizycznie. – Mama wszystko je, choć staram się, by odżywiała się lekko i zdrowo – opowiada bardzo energiczna córka Jubilatki, pani Zofia Dudek. – W naszej rodzinie, jeżeli ktoś nie zginął tragicznie to był długowieczny - tłumaczy. - Na Ukrainie zostało sporo członków naszej rodziny, jeden z kuzynów nawet przyjechał na urodziny mamy - dodaje.
Dostojna Jubilatka doczekała się 6 wnucząt, 11 prawnucząt i 2 praprawnucząt. Gdyby nie wylew, który kilka lat temu pogorszył jej stan fizyczny, byłaby sprawniejsza. Może jednak liczyć na dobrą opiekę i miłość rodziny – czego życzył jej, wraz z życzeniami zdrowia, burmistrz Adam Zielnik.
Podobne ciepłe słowa kierowały do 100-latki przedstawicielki gminy Gołcza, gdzie pani Maria wciąż jest zameldowana, które przywiozły również gratulacje od premier Ewy Kopacz oraz wojewody Jerzego Millera. Natomiast przedstawiciele Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z Krakowa dostarczyli Jubilatce wraz z życzeniami decyzję o specjalnej podwyższonej emeryturze.
Oceń nasze strony
Aktualna ocena: 5 (Ocen: 1)